JAKIEGO JĘZYKA WARTO SIĘ UCZYĆ?

Ostatnio na jednej lekcji z moim uczniem dyskusja zeszła na temat  - jakiego języka w ogóle warto się uczyć. Przerzucaliśmy się kontrargumentami a ja czuję się w obowiązku temat ten zgłębić i na blogu, bo taka chyba natura człowieka - skoro wkładamy w coś wysiłek, to chcemy żeby nasze działania były opłacalne... Im większy zysk, tym bardziej dumni i utwierdzeni w podjętej przez nas decyzji się czujemy. Na tapet biorę dzisiaj następujących zawodników - JĘZYKI:

ANGIELSKI vs NIEMIECKI vs HISZPAŃSKI vs FRANCUSKI 


Do dzieła!

Po pierwsze - krótkie słowo wstępu: to moja subiektywna analiza. Nie jestem jasnowidzem ani nie mam szklanej kuli, co oznacza mniej więcej tyle, że nie powiem Ci, że moje refleksje będą cały czas aktualne w ciągle zmieniającym się świecie. A podejmując decyzję o nauce konkretnego języka XYZ, wiedz, że będzie to proces, który w zasadzie nigdy się nie skończy a dojście do biegłego poziomu zajmie Ci minimum kilka lat. 

Po drugie -  najważniejszym i uniwersalnym kryterium najlepiej gdyby był Twój stosunek do tego języka - jeśli bardzo Ci się on podoba, lubisz go, interesuje Cię kultura tego kraju itd. - to świetnie! Jest szansa, że nauka będzie dla Ciebie przyjemnością. Jeśli masz stosunek ambiwalentny, czyli tolerujesz ten język bez nadmiernych ochów i achów - to też ok, bo nadal będziesz w stanie się motywować i być może z czasem przekonasz się co do ,,ładności" wybranego języka. Odradzam natomiast uczenie się na siłę tego, który Ci się nie podoba, który Cię odrzuca, z którym nie masz nic wspólnego i nie chcesz mieć. To wtedy nie zadziała a Ty szybko naukę języka porzucisz.

Jeśli z dwoma pierwszymi punktami jesteś ,,pogodzony" albo chociaż je zaakceptowałeś, to czas na tytułową analizę poszczególnych języków ,,wzdłuż i wszerz" - czyli analizę dotycząca porównania języków w różnych aspektach.

KRYTERIUM: TRUDNOŚĆ JĘZYKA - Który język jest najtrudniejszy?

Po pierwsze - ,,trudność" bądź ,,łatwość" to pojęcia względne. Ale nie chcę odpowiadać wymijająco więc:

👉Angielski -> wszyscy zachwycają się nim na początku - ach! Jaki intuicyjny! Och! Jak mało trzeba odmieniać! Nie ma przypadków! Jaki on wspaniały! ,,Problem" najczęściej zaczyna się później. Im dalej w las, tym bardziej gramatyka staje się mglista, ilość czasów dobija, jakieś multum phrasali po drodze a Anglicy mówią jakby mieli kluski w buzi. I Amerykanie nie lepsi skoro mówią z prędkością kałasznikowa. Oczywiście przy odpowiedniej nauce da się to zrozumieć i ogarnąć bez większych chwili zwątpienia, ale niemniej jednak angielski ma wiele niespodzianek na dalszych etapach nauki.

👉Niemiecki -> wszyscy... nienawidzą go już na samym początku. Pomijam tu podejście osób, którym się niemiecki totalnie nie podoba. Piszę o uczniach chętnych do nauki, ale czujących się na samym początku przytłoczonym rozległą gramatyką. Tutaj trzeba się zmierzyć z rodzajnikami, odmianą przez przypadki, przyimkami, rekcją a i odmiana czasownika nie polega na dodaniu koncówki -ing, -s albo -ed w zależności od czasu, tylko zapamiętać trzeba więcej. I początkowo fakt - trzeba do niemieckiego podejść z dużą dawką cierpliwości, natomiast potem po opanowaniu tego etapu - w zasadzie jest z górki. Czyli odwrotnie niż z angielskim.

👉Hiszpański -> hurra! Taki prosty język! Tak bazujący na łacinie! Taki komunikatywny! I taka prosta wymowa dla Polaków! No musi być prosty skoro esperanto na tym właśnie bazuje, prawda? No... to zależy.. Z językiem hiszpańskim (i językami romańskimi generalnie) trochę jak z angielskim - początkowo super, ale im dalej w las, tym większe wyzwania. Jest dużo odmiany, czasów i sławetny tryb subjuntivo. Trzy koniugacje, mnóstwo nieregularnych i coś co jest i zmorą i atutem - dużo wariantów tegoż języka (Hiszpania, kraje Ameryki Pd. etc.)

👉Francuski -> pozwolę sobie sprafrazować to co napisałam powyżej: ,,Z językiem >francuskim< (i językami romańskimi generalnie) trochę jak z angielskim - początkowo super, ale im dalej w las, tym większe wyzwania. Jest dużo odmiany, czasów i sławetny tryb >le subjonctif<. Trzy koniugacje, mnóstwo nieregularnych czasowników". Do tego dochodzi dosyć wymagająca wymowa (turboistotne!), troszkę bardziej wydłużony czas osłuchiwania się i.. ciekawe liczebniki ;) - kto uczy(ł) się liczebników po francusku, ten rozumie o czym mówię ;).

WERDYKT: REMIS. Wszystkich języków mimo ,,trudności" (przypominam-pojęcie względne) DA się porządnie nauczyć. Zależy to tylko od nas - od samozaparcia, dyscypliny, stosunku do tego języka, mądrze wprowadzanej gramatyki i regularności. Nie ma wymówek! 😏


KRYTERIUM: PODOBIEŃSTWO JĘZYKA DO ANGIELSKIEGO*

*Ten punkt będzie przydatny przede wszystkim dla osób, które znają już choćby średnio angielski.

👉 ANGIELSKI - Moja polonistka (sic!) powiedziała kiedyś: ,,bo angielski to taki przebiegły język - wziął z łaciny to co najlepsze i sobie poszedł a resztę ułożył po swojemu". Niewiele pamiętam z budowy dramatu antycznego, ale zawsze jak myślę o słowie exit to zaczyna mi się kojarzyć z exodusem a ta myśl automatycznie przywołuje powyższą refleksję mojej nauczycielki. Z biegiem czasu myślę sobie jednak, że nie tylko angielski taki przebiegły i sprytny, ale w zasadzie każdy z poniższych języków ma z nim jakiś wspólny mianownik.

👉 HISZPAŃSKI + 👉FRANCUSKI - są językami romańskimi zwanymi >roman languages<, czyli językami które wywodzą się z tradycji antycznego Rzymu - a w starożytnym imperium obowiązywała łacina - więc siłą rzeczy są podobne. Podsumowując: oba bazują na łacinie. No a skoro angielski (patrz: powyższy cytat) też z łaciną wspólnego ma wiele to zagadka rozwiązana. Podobny jest sens niektórych zagadnień gramatycznych - łatwiej zrozumieć czasy przeszłe czy wspomniane tryby łączące znając angielski, bo u nas czas przeszły to czas przeszły i koniec. W angielskim, hiszpańskim i francuskim czasów przeszłych jest kilka i są pod wieloma względami do siebie podobne. Podobnie ze słowami.. Na przykład ambulans: po ang. ambulance, po fr. ambulance, a po hiszp. ambulancia. Po niemiecku to np. Krankenwagen... Weźmy inne słowo: niespodzianka, będzie to odpowiednio: surprise, surprise i sorpresa, auf Deutsch ist das eine Überraschung. 😀

👉 NIEMIECKI - tutaj też podobieństwo do angielskiego jest silne. Może niekoniecznie pod względem łaciny, ale z powodu Denglisch (anglicyzmów na dobre zakorzenionych w niemieckim) i np. czasu Perfekt (Ich habe (czasownik III forma) = I have (czasownik III forma)). Wiele słów pokrywa się z językiem angielskim od samego początku jak choćby nazwy dni miesięcy i dni tygodnia. 

WERDYKT: REMIS (a może nawet z przewagą niemieckiego)


 KRYTERIUM: WYMOWA (brzmienie+ różne dialekty)

👉ANGIELSKI - wbrew pozorom wymowę ma chyba najtrudniejszą. Wielu osobom się >wydaje<, że dobrze wymawiają dane słowo - robią to na czuja i... często nie są rozumiani. W angielskim niestety metoda na czuja się nie sprawdza. Poza słowami, w których pewne literki się totalnie pomija (foreigner, comfortable), niektóre czyta się inaczej (use, useless) a do tego dochodzą dźwięki, których w polskim nie ma np. słynne "th". Pod względem zasad wymowy angielski to bowiem dżungla i owszem... jakieś tam zasady istnieją, ale wyjątków jest więcej niż zasad ogólnych. Ot, taki urok angielskiego :) Zaprzyjaźnienie się ze słownikiem (np.elektronicznym) będzie niezbędne.

👉NIEMIECKI - pomijam tutaj antypatie związane z brzmieniem i powszechną opinię, że ,,niemiecki to nie język, to wada wymowy". Niemiecki jest nierzadko źle nauczany (skupiam się tylko i wyłącznie na wymowie). Ja też miałam w szkole nauczycielkę która takie samo "r" wymawiała w słowach wir, der, Berlin i Realität, używając przy tym tej polskiej wymowy r. Podobnie było z umlautami. A i w sumie końcówkami czasowników (wiR gejEN zamiast "wia gejyn"). Ale moim osobistym zdaniem - wymowa w niemieckim jest dla Polaków prosta. Na pewno łatwiejsza od angielskiego.

👉HISZPAŃSKI - dla Polaków wg mnie wymowa jest stosunkowo łatwa. Sa zasady i specyficzna melodia (jak w każdym języku!), ale z całą pewnością do nauczenia się. Jest za to dużo wariantów i dialektów, co może być zarówno atutem jak i sporym problemem, bo jak się osłuchamy tylko z wersją europejską hiszpańskiego, to może być ciężko zrozumieć wersję z Ameryki Pd. (i odwrotnie)

👉FRANCUSKI - nie znam osoby, kóra by na wymowę francuską choćby w minimalnym stopniu nie narzekała ;). I w głebi serca to narzekanie podzielam, ale rozsądkowo już nie. Fakt... Jest sporo zasad wymowy i na początku ciężko się przestawić, że taki zbitek czytam tak, a takie literki czytamy tak a coś tam w jeszcze inny sposób. Ale z perspektywy czasu stwierdzam, że wymowa francuska jest... wdzięczna. I mam na myśli to, że jak się z nią porządnie osłuchamy i naprawdę ją wyćwiczymy to w zasadzie każde słowo przeczytamy poprawnie, bez względu na to czy je znamy i rozumiemy czy też nie. Przykładowo w angielskim tak to nie działa.

WERDYKT: najtrudniejszy: angielski.


KRYTERIUM: PRZYDATNOŚĆ I POPULARNOŚĆ JĘZYKA

Punkt oczywiście obowiązkowy. Jesteśmy ludżmi i chcemy żeby nasze ,,inwestycje" (czasu, wysiłku, pieniędzy etc.) były opłacalne i maksymalnie przydatne oraz uniwersalne. Rozumiem to doskonale i dlatego połączyłam kryterium: popularność z przydatnością. Dlaczego? Uzasadnienie znajdziecie poniżej.

👉 ANGIELSKI - III najbardziej popularny język, aż 360 mln użytkowników a w Europie chyba najbardziej popularny język obcy. Do tego dochodzi fakt, iż kraje anglojęzyczne są po prostu gospodarczo rozwinięte i politycznie demokratyczne. Są więc ważnymi partnerami biznesowymi oraz częstymi kierunkami emigracji. Stany Zjednoczone, Kanada, Zjednoczone Królestwo, Irlandia, Australia i wiele innych (m.in.wysp). Do tego mają wpływ na kulturę popularną (i nie tylko pop), trafiają do mainstreamu i są po prostu modne. Angielski to esperanto XXI wieku. I taka też moja subiektywna opinia - jeśli miałabym coś doradzić komuś na ślepo, nie znając jego warunków życiowych i planów, to powiedziałabym żeby przygodę z językami obcymi zaczął od angielskiego. Bowiem dla młodego pokolenia English is a must.

👉NIEMIECKI - pod względem statystyk przedstawia się mniej imponująco, ale za to jak zyskuje pod względem jakości. Niemiecki to w dużym uogólneniu i uproszczeniu, dla nas Europejczyków, dla nas Polaków to język urzędowy w najbogatszych krajach europejskich (i nie tylko). Niemcy, Austria, Lichtenstein. Ale także dominujący w Szwajcarii, Luksemburgu, a także używany (bo częściowo uznany za urzędowy, bądź po prostu popularny) w takich krajach jak: Belgia, Namibia. Dania, Włochy, Słowacja a także w Polsce. Warto? Warto! 😀

👉HISZPAŃSKI - II najczęściej używany język, aż 30 krajów, w których jest on językiem dominującym. Jest to także język urzędowy w państwach, które pod względem ekonomicznym określane są jako biedne. Całkowicie odwrotna sytuacja do języka niemieckiego. Niemniej jednak jest jednym z najpopularnijeszych nauczanych języków obcych.Ponadto według statystyk ponad pół miliarda osób się nim posługuje. To naprawdę ogrom! ¡Olé!

👉FRANCUSKI - język dyplomacji i stosunków międzynarodowych. Poza angielskim oraz francuskim ma status języka roboczego w UE. Używany we Francji, Belgii, Szwajcarii, Luksemburgu, Monako, Włoszech, Kanadzie i krajach afrykańskich. Dodatkowo nie jest tajemnicą, że Francuzi nie przepadają za nauką języków obcych i chcąc zwiedzać Francję lepiej komunikować się po francusku... Ponadto słynna ustawa Tourbona zobowiązująca władze państwowe do stosowania języka francuskiego w dokumentach, szkołach, miejscach pracy a nawet w... Dubbingu. C'est la vie...

KRYTERIUM: ZAROBKI

Punkt najbardziej gorący i dla niektórych stanowiący najważniejszy wyznacznik, który... ciężko przewidzieć. 

👉Angielski to must have i ciężko nawet mówić o jego przydatności w kontekście zarobków. Po prostu do większości prac biurowych trzeba go znać i koniec. Dla młodego pokolenia to nie atut a wręcz wymóg podstawowy. Jego znajomość nierzadko decyduje o przyjęciu do pracy, o podwyżce, awansie i wielu innych.

👉Niemiecki w oferatch pracy króluje i to nie tylko na Śląsku i Pomorzu, ale w wielu innych regionach i miastach a to przekłada się na stosunkowo atrakcyjne zarobki. Polacy jeżdżą do Niemiec a Niemcy przejeżdżają do nas, są częstymi partnerami biznesowymi. DE to również stabilne gospodarczo państwo. 

O niemieckim vs hiszpańskim świetny artykuł napisała Agnieszka Drummer, z którą się zgadzam prawie w każdym punkcie z wyjątkiem jednego - jeśli nie znosisz niemieckiego i nie dasz rady się do tego języka przekonać - wybierz inny język, nawet ten wspomniany hiszpański, bo nic na siłę i nawet argumenty Pani Agnieszki mogą Cię nie przekonać i to też jest OK. link do artykułu (KLIK)

👉Hiszpański w Polsce jest językiem powiedziałabym popularnym, ale paradoksalnie w pewnym sensie też ,,niszowym". Jest dużo osób uczących się hiszpańskiego (choć częściej 2gim językiem jest niemiecki a nie hiszpański), ale nie każdy osiąga poziom B2 albo wyższy. A najczęściej takie właśnie poziomy są potrzebne na rynku pracy. Dzięki temu jeśli ma się takie kompetencje, to można trafić na naprawdę niezłe oferty i nie mówię tylko o call center i pracy w szkole językowej. Moja znajoma, prawniczka trafiła na rewelacyjną ofertę pracy w kancelarii, w której na cito potrzebowali prawnika z biegłym hiszpańskim i byli w stanie zapłacić jej prawie każde pieniądze. Gdyby znała niemiecki zarabiałaby najprawdopodobniej bardzo dobrze, ale być może nie miałaby akurat szansy trafić w taką lukę na rynku ;).  Czasem może warto więc ryzykować ;).

👉 Francuski według tendencji rynkowych wraca do łask. Jeśli ktoś marzy o karierze dyplomatycznej albo i międzynarodowej (np.w strukturach UE, w wielu organizacjach międzynarodowych), to myślę, że to dobry wybór. Podobnie w sytuacji, jeśli ktoś po prostu chciałby mieć stałą pracę w jakiejś korporacji, bowiem ofert pracy z tym językiem jest sporo i śledząc tendencję można wysnuć wniosek, że będzie jeszcze więcej.

WERDYKT: Angielski i najlepiej jakiś jeszcze język a nie zginiecie. Jeśli jednak nie starczy Wam chęci na podwójną pracę, to sam angielski statystycznie jest rozsądnym wyborem. Podobną bezpieczną opcją wydaje sie być więc niemiecki.

ALE WIADOMO... Chodzi przecież o konkrety! Polecam więc dociekliwym takie właśnie artykuły: klik , klik , klik . Jeśli nie wierzycie artykułom, to sprawdźcie sami zarobki w interesującej Was branży z danymi językami ;). Research jest zawsze bezpiecznym wyjściem ;). 

KRYTERIUM: ŁATWOŚĆ/DOSTĘPNOŚĆ MATERIAŁÓW - WERDYKT: REMIS! 

Mamy XXI wiek - Google, youtube, Netflixa i wiele innych. Języki są dostępne prawie, że na tacy i bez znaczenia czy chodzi o chiński czy hiszpański.

Mam nadzieję, że post okazał się przydatny i przy okazji trochę motywujący. Wzięłam w swoim porównaniu pod uwagę tylko te 4 języki, ponieważ tylko one stanęły na mojej drodze i miałam okazję się ich uczyć. Nie mam w zwyczaju wypowiadać się na tematy, o których absolutnie nic nie wiem, stąd taki wąski zakres ;).

Jakich języków warto się uczyć według Was albo jakiego języka Wy się lubicie uczyć? 😀

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz