Pierwsza lekcja z native'm - praktyczny przewodnik

Dzisiejszy post nie będzie związany z tym - czy lepszy jest polski nauczyciel czy native do regularnych zajęć z języka obcego. Tytułowy przewodnik kieruję do osób, które z jakichś powodów na taki wariant nauki języka się zdecydowały albo intensywnie nad tym myślą. 



KIEDY ZDECYDOWAĆ SIĘ NA LEKCJE Z NATIVE'M?

Najlepiej jak najwcześniej, ale też bez przesady. Wydaje mi się, że najbardziej skorzystają na tym osoby na poziomie B1 w zwyż, ale i tu nie ma reguły. Ja na lekcje z francuskiego (z native'm) zdecydowałam się już na poziomie początkującym (mój nauczyciel zna francuski i angielski) i uważam, że była to dobra decyzja. Tak naprawdę według mnie każdy poziom jest dobry, jeśli wiemy czego chcemy i jak nasze oczekiwania spełnić. 

JAK WYKORZYSTAĆ LEKCJE Z NATIVE'M, CZYLI JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO ZAJĘĆ I NA CO ZWRÓCIĆ UWAGĘ?

Zanim przejdę do konkretów - jedna istotna uwaga: nauka języka ZAWSZE leży po Twojej stronie i zależy w 100% od Ciebie. Kurs, nauczyciel, zajęcia z native'm, materiały autentyczne czy standaryzowane to tylko NARZĘDZIA, które mają Ci pomóc. Żaden nauczyciel nie nauczy się języka za Ciebie i naprawdę warto być sobie sterem i okrętem i w przemyślany sposób podejść do nauki tak naprawdę czegokolwiek.

Zastanów się, jak chcesz żeby Twoje zajęcia wyglądały i jak połączyć je z Twoim systemem nauki. Pamiętaj, że nauka języka to tak naprawdę praca nad 5 kompetencjami: mówienie, pisanie, czytanie, słuchanie i gramatyka. Wiesz już na pewno, że czytanie i słuchanie to TWOJA PRACA WŁASNA. Gramatyka - mądrze zaplanowana - 50% na zajęciach i 50% pracy w domu (mogą być też inne proporcje nawet - 100% pracy własnej wszystko zależy od Ciebie) 

Wiesz już zatem, że wszystko zależy od Ciebie, dlatego lekcje powinny stanowić sprawdzenie=weryfikację Twoich samodzielnych wysiłków (=Twojej pracy własnej). Pisz wypracowania, maile do klienta, opowiadania, dialogi i w ramach lekcji poproś nauczyciela o sprawdzenie. Ja w przypadku francuskiego proszę też o to by nauczyciel pozwolił mi ten mój tekst przeczytać na głos i poprawiał na bieżąco moją wymowę.

Zasada numer dwa brzmi również tak, że na lekcje powinno się przychodzić ,,z czymś" - czyli opracowanym przez nas tematem. Ja uprzedzałam mojego nauczyciela od samego początku, że wiem, że jestem dziwna, ale chciałabym mu opowiedzieć o 

- np. filmiku, który obejrzałam w języku obcym na temat wakacji/pandemii/rozmowy kwalifikacyjnej/ulubionych kolorów/ studiów etc. 

- np. o opowiadaniu, którym czytałam bądź artykule 

- np. o jakimś ogólnym temacie, który mnie interesuje 

- czy choćby o moim psie (cokolwiek) 

i pytałam nauczyciele czy w związku z tym moglibyśmy w tym kierunku pójść na zajęciach. Krótko mówiąc - wspomniany filmik, opowiadanie czy wypracowanie napisane przeze mnie na wybrany temat stanowi punkt wyjścia do dalszej rozmowy bądź dyskusji.


👉POZIOM POCZĄTKUJĄCY

Na tym poziomie dobrze byłoby zadbać o znalezienie native'a, który zna język, którym i Ty się posługujesz - nie musi być to koniecznie język polski, bo być może znasz dobrze angielski albo jakiś inny, w którym możliwe będzie uzyskanie wytłumaczenia czegoś, czego nie zrozumiesz. 

I co dalej?

Przykładowo: w domu wybierałam sobie jakiś filmik na yt dot. np. urlopu spędzanego na plaży. Sprawdzałam sobie słówka z tym związane: urlop, plaża, morze, słońce, piasek, turyści, opalać się. wyspa, relaksować się. lato, kurort, hotel, pływać, nurkować, drinki itd.. Następnie ten filmik oglądałam tyle razy aż coś zrozumiałam, wypisywałam sobie zwroty, słowa, które w nim występowały. Potem układałam wypowiedź na ten temat (sprawdzałam gramatykę,  słówka etc.) i uczyłam się tego, co udało mi się ułożyć - niekoniecznie na pamięć, ale czytałam to na głos po kilka razy i oswajałam się z tym. Następnie układałam też zdania dot. mojej opinii na ten temat i kilka pytań do mojego nauczyciela. Przykładowo: Uważam, że leżenie na plaży jest relaksujące, ale wolę aktywną formę spędzania czasu. Albo: Moim zdaniem opalanie się prowadzi do poważnych chorób i nie jest zdrowe. Bądź: według mnie spędzanie swojego urlopu na plaży jest najlepszą formą odpoczynku itd. 

Prosiłam native'a również o korektę mojej wypowiedzi - poprawianie wymowy, błędów itd. Na koniec zadawałam też pytania mojemu nauczycielowi - a jak Ty lubisz spędzać urlop? Gdzie lubisz jeździć? Co lubisz robić? (wbrew pozorom umiejętność zadawania pytań jest kluczowa a bardzo często pomijana w nauce). 

Następnie na zajęciach sprawdzaliśmy moje wypracowanie i nauczyciel odpowiadał na moje pytania. I wbrew pozorom lekcja bardzo szybko mijała :).

A ja wiedziałam, że po lekcji mam za zadanie przeanalizować sobie wszystko i nauczyć się teraz skorygowanej wypowiedzi prawie, że na pamięć,  ponieważ sprawdzone zdania wiedziałam już, że zostały poprawione i w związku z tym są poprawne a ja zyskałam umiejętność wypowiadania się na temat urlopu. ;).

Zamiast filmiku, zdarzało się również układanie dialogów na różne tematy i potem weryfikowanie ich przez nauczyciela. 

Jak widać - mimo poziomu początkującego lekcje są od samego początku przede wszystkim aktywne a nie bierne w postaci wpisywania luk czy zaznaczania abc. 

👉 POZIOM ŚREDNIOZAAWANSOWANY I ZAAWANSOWANY

Omówię to razem, bo wbrew pozorom mają wiele wspólnego. 

To już są poziomy, na których umie się naprawdę dużo (prawdziwy poziom C1 to przecież poziom biegłości językowej) i w związku z tym powinniśmy wymagać od siebie ciut więcej. To idealny etap na poszerzanie słownictwa, na zauważanie i wyjaśnianie niuansów, na budowanie bardzo złożonych wypowiedzi, na naprawdę płynne i swobodne mówienie i naukę idiomów.

Część działań z poziomu początkującego można i tutaj swobodnie wykorzystać, ale już starając się wszystko mówić, pisać i przygotowywać w sposób bardziej wyrafinowany i skomplikowany.

Mała rada: notuj wyrażenia czy sowa, które zostały użyte przez native'a albo idiomy. Ponadto postaraj się po lekcji przeanalizować swoje wypowiedzi (te, które zapamiętasz) i zastanów się jakimi synonimami możesz zastąpić używane przez Ciebie słowa. Może nadużywasz słówka good? Zatem zamiast mówić, że pogoda jest good, i Twój angielski jest good i że ktoś wygląda good i że jedzenie jest good, możesz postarać się zacząć używać bardziej wyrafinowanych synonimów, zamieniać zwykłe czasowniki na Phrasal Verbs itd. 

Reszta działania analogicznie jak do poziomu podstawowego, tylko w bardziej zaawansowany sposób :)

MAM MĘTLIK W GŁOWIE, JUŻ NIE WIEM JAKIE MAM OCZEKIWANIA OD NAUCZYCIELA I NA CO ZWRÓCIĆ UWAGĘ ORAZ O CO GO POPROSIĆ.

1) KONIECZNIE POPROŚ NAUCZYCIELA ŻEBY POPRAWIAŁ TWOJE BŁĘDY. Tych poprawek nie traktuj ambicjonalnie ani personalnie - po prostu bez weryfikacji i poprawiania Twoich błędów takie lekcje nie mają zbyt wielkiego sensu. Zakomunikuj nauczycielowi, że serio nie masz nic przeciwko temu, że będzie Cię poprawiał, że nie zrazi Cię to do dalszej nauki, tylko że będziesz mu naprawdę wdzięczny za taki feedback i że dzięki temu pomoże Ci zrobić postępy w nauce. To bardzo ważny punkt! Wiele nauczycieli (szczególnie Brytyjczyków, którzy są z reguły kulturalni) może uważać, że poprawianie uczniów może być uznane za niegrzeczne i niekulturalne. Ale mówiąc im, że chcecie być poprawiani dajecie im zielone światło do tego by Was korygować. 

2) PISZ PRACE PISEMNE - albo sam sobie wymyślisz temat albo poproś nauczyciela żeby Ci podał.

3) ZASADA, ŻE NA LKECJE PRZYCHODZISZ ,,Z CZYMŚ" - przygotowaną wypowiedzią ustną albo słownictwem na dany temat o którym chcesz rozmawiać

4) POPROŚ ŻEBY LEKCJE NIE PRZEBIEGAŁY TYLKO I WYŁĄCZNIE Z KSIĄŻEK (i w związku z tym Ty też do lekcji będziesz musiał się przygotować - i bardzo dobrze, bo tak ma być)

5) NA PIERWSZĄ LEKCJĘ PRZYGOTUJ SIĘ:

- ustal dokładnie czego od nauczyciela oczekujesz? Albo zapytaj nauczyciela jak on widzi współpracę z Tobą? Nad czym uważa, że musisz popracować?

- możesz poprosić nauczyciela o pomoc w gramatyce, ale jeśli zdecydujesz się na taką opcję, to poproś żeby lekcje nie skupiały się w 100% na robieniu gramatyki i żęby wprowadzane zagadnienia działy się stopniowo, tak żebyś Ty mógł poćwiczyć je w domu i w pracy pisemnej! Oznacza to mniej więcej tyle, że prosisz native'a żeby nie wprowadzał Ci od razu całej strony biernej tylko np. na razie w czasie teraźniejszym i starasz się używać jej w mowie i w piśmie. Na następnych zajęciach dokładacie stronę bierną w czasie przeszłym i znowu ćwiczycie i potem kolejny kawałek i kolejny. Podobnie z Conditionalami - z nimi łatwiej ćwiczyć to w formie prac pisemnych (przykładowy temat wypracowania: 2nd Conditional - co bym zrobiła gdybym wygrała w totka 10 mln złotych, albo 3rd conditional: Co bym zrobiła wtedy w przeszłości gdybym nie dostała się na te studia, na które chcialam iść itd.)

- naucz się opowiadać o sobie w języku obcym! Bo na pewno padnie pytanie: jak się nazywasz, jak się czujesz, skąd pochodzisz, ile masz lat, czym się zajmujesz zawodowo, ile lat się uczysz języka, jak się uczysz języka (!), jakie masz hobby, czego nie lubisz, jaki jest twój kraj (opowiedz coś o swojej ojczyźnie), ulubiona muzyka/potrawa/film, po co się uczysz języka, czy znasz jakiś język, ile godzin tygodniowo chcesz mieć zajęcia, czy chcesz zdawać jakiś certyfikat etc.

- możesz powiedzieć, że sorki, ale trochę jesteś zestresowany/a, bo nigdy nie miałeś zajęć z native'm, że masz np. barierę językową i prosisz o troszkę cierpliwości itd. To też dobre sygnały dla nauczyciela wbrew pozorom ;)

- możesz też poprosić nauczyciela, czy mógłby notować nowe wyrażenia czy słownictwo, bo np. nie wiesz jak coś zapisać albo jest to dla Ciebie na tyle dużo nowości na raz, że nie dasz rady jeszcze z zapisywaniem (być może zabrzmi to absurdalnie, ale taka lekcja może być męcząca: lekki stres+maksymalna koncentracja+ myślenie i mówienie w języku obcym+rozumienie ze słuchu itd. - dużo tego :))

6) PRZYGOTUJ SOBIE ,,RATUNKOWE" PYTANIA / WYRAŻENIA W JĘZYKU W KTÓRYM BĘDZIECIE MIEĆ LEKCJE

- Czy mógłbyś proszę powtórzyć?

- Nie rozumiem, czy mógłbyś mi wytłumaczyć co masz na myśli?

- Jak się mówi po angielsku [wstawiacie opis tego o co pytacie]?

- Czy dobrze Cię zrozumiałem/am, czy chodziło Ci o [wstaw to co Ty zrozumiałeś]?

- Czy mógłbyś mówić troszkę wolniej?


WSZYSTKO WIEM, ALE BOJĘ SIĘ I CZUJĘ, ŻE NIE JESTEM GOTOWY/A NA SKOK NA AŻ TAK GŁĘBOKĄ WODĘ

Do psychologii każdy z nas ma inne podejście - jedni potrzebują mentalnego wsparcia żeby się odważyć a drudzy będą to postrzegać jako kłamliwy, coachingowy bełkot i wiedzieć ,,lepiej".

Cóż.. napiszę tylko ogólnie, że nauka języka to nierzadko walka z własnymi wewnętrznymi demonami. I nie, nie przesadzam... Żeby nauczyć się swobodnie mówić w języku obcym trzeba się liczyć z tym, że zrobimy z siebie taką trochę gapcię albo wręcz klauna. I o ile po wielu osobach ta świadomość kompletnie spływa i nic nie zmienia i będą próbować osiągnąć swój cel tak czy siak (i extra! Bardzo dobra postawa! 😀), to z kolei wiele uczących się będzie się czuć tak jakby byli sparaliżowani. 

Wchodzą tu takie najczęściej takie czynniki jak:

- lęk przed oceną, 

-lęk ,,że coś pójdzie nie tak, nie dogadam się", 

- lęk, że ktoś mnie wyśmieje, pomyśli, że jestem za głupi, 

- lęk, że już teraz się na pewno wyda, że nie mam talentu do nauki języków i dobitnie przekonam się o tym słysząc to z ust nauczyciela

- lęk, że nic nie powiem

- lęk, że nic nie umiem, że umiem mniej niż mi się wydaje

- stres przed lekcją a nawet wizją takiej lekcji

- perfekcjonizm (jeszcze nie jestem gotowy, więc pójdę na lekcje jak już się nauczę perfekcyjnie języka. UWAGA! TAK TO NIE DZIAŁA, BO TO BŁĘDNE KOŁO)

- brakuje mi pewności siebie 

- boję się, że pójdzie mi nawet dobrze na pierwszej lekcji, ale potem okaże się, że tak naprawdę okłamałam nauczyciela, bo umiem mniej niż w rzeczywistości (syndrom oszusta).

Te powyższe to chyba najczęstsze przyczyny paraliżujące nas i które nierzadko paraliżowały mnie jako nauczycielkę osób, które z czymś takim się zmagają. 

Powiem tak - ja też po części tak miałam (kilka/kilkanaście lat temu), ale udało mi się pewne złe przekonania przepracować i żyję mi się o wiele lepiej. Niemniej, czuję się w obowiązku do tych lęków odnieść i przedstawić Wam na nie moje lekarstwa. 

Po pierwsze - wszystkie powyższe napisane przeze mnie czynniki, to Wasze PRZEKONANIA albo EMOCJE na WASZ temat. To nie są fakty - to nie jest stan faktyczny coś co istnieje, tylko subiektywne postrzeganie waszej osoby przez Was samych. Krótko mówiąc mogę trafić na ucznia, który według mnie po angielsku będzie wymiatał a on sam przez zaniżoną samoocenę będzie się postrzegał za osobę, której tu brakuje i tam brakuje, tego nie umie, tu się musi douczyć i generalnie to jest beznadziejny. Ponadto i moja opinia i czyjaś opinia na swój temat to - opinie - subiektywne postrzeganie czegoś a nie stwierdzenie faktu. Pamiętajcie o tym!

Po drugie - rozprawmy się po kolei z tymi przekonaniami. 

👉,,Lęk przed oceną" albo ,,Lęk, że ktoś mnie wyśmieje, pomyśli, że jestem za głupi" - to najprawdopodobniej wynika z systemu szkolnego, do którego zostaliśmy wciągnięci w wieku 7 lat (niektórzy już 6 lat) i ,,dzięki któremu" połowa uczniów postrzega siebie przez pryzmat ocen jakie dostawało na kartkówkach i innych pierdołach. Albo, np. jakiś nauczyciel powiedział nam, że jesteśmy głupi i nic nie osiągniemy. Albo nie byliśmy szczególnie uzdolnieni z wf-u i cała klasa śmiała się z nas jak nie umiemy zrobić gwiazdy, odbić piłki na meczu siatkówki czy biegać sprintem przez 45min wokół boiska. Do tego dochodzi postrzeganie się uczniów szkolnych na wzajem przez pryzmat ocen (Kasia jest spoko, bo ma same 5tki, to ona jest mądra, to siądę obok niej w ławce. A Maciek? Maciek jest głupi, nawet delty nie umie policzyć i takie pierdoły gada.. Nie, z Maćkiem lepiej się nie zadawać). Dodajmy do tego jeszcze klasową rywalizację, pupilków nauczycieli i chęć zyskania akceptacji innych a może i konkretne sytuacje, w których w naszej ocenie się ,,skompromitowaliśmy publicznie"... Cała ta mieszanka wybuchowa powoduje, że fundamenty lęku przed oceną mamy wybitnie solidne i zakorzenione głęboko w nas. Nie dajcie się! Życie to nie szkoła i jasne, że będziemy oceniani - przez nauczyciela języków obcych, sąsiadów, rodzinę, szefa, znajomych, ale to ich oceny na Wasz temat. Poczucie własnej wartości zależy tylko i wyłącznie od Was!

👉 ,,Lęk, że coś pójdzie nie tak, nie dogadam się" - po pierwsze, ale co pójdzie nie tak? Połączenie internetowe się zerwie? Nauczyciel krzywo na Was spojrzy? Albo faktycznie się nie dogadacie i.. co w związku z tym? 😉 Jak będą problemy techniczne - przeprosicie, napiszecie wiadomość, że sorki, ale coś nie działa albo zrestartujecie modem i wrócicie na lekcje 3 minuty później :). Jeśli nauczyciel krzywo na Was spojrzy i ogólnie nie ,,kliknie" Wam, to sobie nauczyciela możecie zmienić :). Podobnie z lękiem, że nauczyciel Was wyśmieje albo Was obrazi - pomijam, że na 99% tak się nie stanie, chyba że traficie na psychopatę. Ale to wtedy będzie świadczyć tylko i wyłącznie o nim. Z kolei jeśli się nie dogadacie (czegoś nie zrozumiecie) - to zawsze możecie poprosić o powtórzenie albo o to by nauczyciel zadał Wam pytanie za pomocą innych słów. Zawsze też możecie poprosić o sekundę cierpliwości i po prostu sprawdzić coś w słowniku.

👉,,Lęk, że już teraz się na pewno wyda, że nie mam talentu do nauki języków i dobitnie przekonam się o tym słysząc to z ust nauczyciela" połączone często z ,,boję się, że pójdzie mi nawet dobrze na pierwszej lekcji, ale potem okaże się, że tak naprawdę okłamałem/am nauczyciela, bo umiem mniej niż w rzeczywistości (syndrom oszusta)". Na wstępie zaznaczam - NIE MA czegoś takiego jak talent do nauki języków obcych. Chociaż... Skoro nauczyłeś się swojego języka ojczystego, to gratuluję Ci! Oznacza to, że masz bez wątpienia talent do nauki języków obcych! I teraz zastanów się na spokojnie. Najprawdopodobniej urodziłeś/aś się w Polsce, od pierwszych chwil Twojego życia wszyscy mówili do Ciebie po polsku - Twoja rodzina, rówieśnicy, panie przedszkolanki, panie w sklepie, nauczyciele itd. Oni wszyscy też Cię poprawiali. Jak nie podpadłeś rodzicom, to mogłeś oglądać wieczorynki i generalnie różne programy TV po polsku a może słuchałeś audycji radiowych po polsku. W ramach zadań domowych pisałeś wypracowania bądź czytałeś nudne lektury po polsku (a może i po staropolsku). Całe Twoje kilkunastoletnie/kilkudziesięcioletnie życie kręciło się wokół polskiego. I nagle chcesz się nauczyć języka obcego i w kilka miesięcy dojść w nim do poziomu języka ojczystego?! Tak się po prostu nie da. Nauka języka to proces, każdy kiedyś zaczynał i w związku z tym potrzeba dużo cierpliwości i dystansu do siebie. Amen. I tak umiemy więcej, niż podejrzewamy. Wiele jesteśmy w stanie zrozumieć z kontekstu, mimiki, ,,słów międzynarodowych", słów podobnych do polskiego, skojarzeń itd. 

👉perfekcjonizm, czyli jeszcze nie jestem gotowy, więc pójdę na lekcje jak już się nauczę perfekcyjnie języka. Napisałam, że to błędne koło, bo żeby się nauczyć trzeba być nieperfekcyjnym i popełniać błędy żeby... i tak perfekcyjnym nie być. Taka prawda. Ale domyślam się, że nawet zatwardziali perfekcjoniści, którzy perfekcjonizm utożsamiają z szybkim, biegłym, elokwentnym posługiwaniem się językiem obcym, dopuszczając przy tym nawet jakąś dawkę malutkich błędów. Ale nawet tak pojmowany perfekcyjny poziom języka nie bierze się z powietrza, tylko jest efektem kilku lat (miesięcy na pewno!) popełniania błędów i wyciągania z nich wniosków. Nie da się nauczyć mówienia w języku obcym bez mówienia. Koniec kropka. Nie da się. Co więcej, mówić powinno się zacząć od samego początku, bo w przeciwnym razie nabawimy się perfekcyjnej bariery językowej a walka z tym jest o wiele trudniejsza i zniechęcająca niż przełamanie się na samym początku. Poza tym, to trochę jak z kursem prawa jazdy. Wiele osób chciałoby iść na kurs prawa jazdy potrafiąc już jeździć samochodem... Tylko w takiej sytuacji powstaje pytanie: po co w ogóle iść na kurs? 😏Pomijam kwestie legalne i formalne ;). 

👉Brakuje mi pewności siebie. Nie jestem psychologiem ani terapeutką, więc radami ani mądrymi cytatami Was nie zasypię. Ale jedno mogę stwierdzić, że pewność siebie (w tym także pewność językową) można sobie wypracować i że nabywa się taką cechę z czasem. Myślę też, że wspomniana pewność siebie jest związana z poczuciem własnej wartości. Jednocześnie  stwierdzam, że warto tutaj zastosować w praktyce (w słowie i w czynach) zasadę FAKE IT, TILL YOU MAKE IT :). 

👉stres przed lekcją (a czasem nawet samą wizją lekcji). Mam nadzieję, że na tym etapie już zdałeś sobie sprawę, że pewne lęki są tylko w naszej głowie i tam musimy z nimi ,,walczyć". Wizja samej lekcji nie powinna jawić się nam niczym stanie nad przepaścią, w którą zaraz mamy wskoczyć. To po prostu siedzenie o określonej godzinie w znanym nam otoczeniu (np. w naszym pokoju) przed komputerem i wideorozmowa z drugim człowiekiem (piszę o lekcji online). I tylko tyle. Z kolei stres przed samą lekcją jest czymś naturalnym, bo jest to dla nas jakby nie patrzeć nowa sytuacja, więc musimy ten pierwszy raz przeżyć żeby na własnej skórze, tak empirycznie przekonać się, że nie umrzemy od tego, nie taki diabeł straszny jak go malują i że w zasadzie może nam się to bardzo spodobać. Stres przed pierwszą lekcją można zminimalizować również poprzez odpowiednie przygotowanie się do lekcji o czym jest cały ten post. 

Na koniec tylko jedno - pamiętaj, że to Ty płacisz (i jakkolwiek roszczeniowo to brzmi), Ty wymagasz (oczywiście w granicach rozsądku). W związku z tym nie traktuj lekcji jako ambicjonalnych tortur, tylko jako pokonywanie własnych słabości i dobrą inwestycję w siebie, bo... przecież ucząc się do lekcji i idąc na nie... ROBISZ TO DLA SIEBIE, więc podejdź do tego po prostu na luzie.😀

POWODZENIA! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz